Takie małe ,,faux pas” – czyli o tym jak ludzka stopa nie daje się technologii

Ortopodologia, chiropodia, podiatria i dziedziny pokrewne łącznie z podologią to prężnie rozwijające się działy naukowe, które  ,,interesuje” tematyka szeroko rozumianej stopy. Tworzą się przeróżne narzędzia diagnostyczne do badań podometrycznych: podoskany, podobarografy etc. Wszystko to jest oczywiście potrzebne jednak niniejszy artykuł powstał z inspiracji przypadków, gdzie to ludzka stopa, mówiąc kolokwialnie ,,zabawiła się” z technologią i wygrała.

Pracując na co dzień z pacjentami, wykonując indywidualne wkładki musiałem przeprosić się jakiś czas temu zarówno z fizyką, kinezjologią, podometrią, plankturografią itp. Wielokrotnie pacjenci pytają, jakich narzędzi diagnostycznych używamy do oceny stopy, zakwalifikowania danego pacjenta na wkładkę? Żyjemy w dobie technologii i wiem, skąd te pytania się biorą. Wiem, że medycyna i nauka dążą, a raczej może powinny dążyć do poznania organizmu człowieka i jego zrozumienia. Mam jednak obecnie zdanie, że dążyą jedynie do odszukania powtarzalnego algorytmu, który powiela się na danej licznie np. populacji i na tej podstawie, w oparciu o przeprowadzone doświadczenia kieruje się w kierunku wpisania takiego algorytmu do międzynarodowej bazy procedur medycznych. Brzmi pięknie, cel zacny jest tylko pewne ale – wymaga to analitycznego myślenia, a z natury nasz organizm jest syntetyczną całością, której nie da się rozdzielić. Jednak dalej podkreślam, że badania są potrzebne ale prowadzone w celu lepszego poznania i zrozumienia danych zjawisk.

Odpowiadając na pytanie, jakiego głównego narzędzia używam w celu oceny i kwalifikacji – jest mój osobisty i moim zdaniej jeszcze niedostatecznie ,,rozwinięty” mózg  Ten mózg, jak mózg każdego terapeuty posiada szuflady, w których to znajdują się karty, książki, publikacje, doświadczenia, badania i to właśnie to ma być wiodącym narzędziemBadanie komputerowe i sprzęt ma terapeucie pomagać, a nie zastępować myślenie i wiedzę. Dlatego też tak ,,pokochałem” stopę jako niesamowitą strukturę. Im bardziej próbujesz ją przeanalizować, rozłożyć na czynniki pierwsze tym bardziej Ci pokazuje, że jest to bez sensu.

Przeanalizujmy jeden z przypadków. Dorastające dziecko – dziewczynka. W oparciu o badania posturograficzne ,,straszna” diagnoza: stopa płaska podłużnie i poprzecznie. Wymierzony kąt Clarke’a, wyznaczony wskaźnik Wejsfolga, wskaźnik Sztritera – Godunowa zwany wskaźnikiem KY oraz coś co rzadko się wyznacza, więc byłem pełen podziwu – wskaźnik Bałakirewa. Dodatkowo standardowy wyznaczony kąt rozstawu czworoboku podparcia,  kąt rotacji pięty itp. Powiem tak – pełen szacun i wręcz ukłon przed badającym hmmm teraz pytanie: terapeutą czy komputerem…..?

Moi drodzy robiąc wkładki wiem też, co to jest skala Shore’a oraz czym jest kopolimer octanu winylu i tzw granica sprężystości materiału i dekohezja. Ktoś kto robił wkładkę tej młodej pacjentce z pewnością też to wiedział, no bowyznaczył tyle wskaźników, proporcji itp. i sama wkłądka widać było wykonana została z należytą starannością. Posiadała różne stopninie gęstości materiału, rózne odbicie, kliny podporowe nieco w dziwnym miejscu, ale tego nigdy nie komentuję tylko staram się zrozumieć ich działanie.  Przypomina mi się cytat Bruce Lee, który powiedział: ,,Knowledge is not enough, you must apply them. Desire is not enough, you have to do”, tłumacząc: sama wiedza nie jest wystarczająca, chęci nie są wystarczające, musisz działać. Przekładając to na terapię stopy i powyższe badanie – co z tego, że terapeuta, a może komputer WIE ile wynosi wskaźnik Clarke’a i reszta wyznaczników – ale co z tego wynika i co Ty jak terapeuta chcesz z tym zrobić? Odpowiedźna to już w tym i wielu innych przypadkach mam wrażenie, że byłaby jedna – noooo….. nie wiem.

Widzimy na zdjęciu nr. 1 dziewczynkę, która stoi tyłem. Faktycznie stopy idą w kierunku ewersji tyłostopia. Super – pewnie  pacjentka ma triade podologiczną, czyli kość skokowa poszła w dół, piszczel wykonała rotację zewnętrzną, a udowa wewnętrzną. Byłoby wspaniale – jednak nie! Wkładka specjalnie została ,,zamazana” przeze mnie, żeby nie można było rozpoznać z jakiego materiału została wykonana i gdzie została zrobiona.

zdjęcie 1.
Zobaczcie Moi Drodzy co się stało, gdy postawiłem młodą Pacjentkę na tej wspaniałej wkładce, która posiadał materiały różnej skali twardości Shore’a, stopa miała przeprowadzoną dokładną plankturografię.
zdjęcie 2.

Ups….. coś poszło nie tak, a jakby powiedział to mistrz Yoda – wkładkę nową masz winna służyć Ci, jednak widząc to ciemną moc w pobliżu wyczuwam. Dodatkowo obserwujemy, że paluch zaczyna się ukazywać podobnie jak w stopie przywiedzionej – objaw ,,akuku”. Kolano jakoś dziwnie odjeżdża. Wykonałem korekcję nieco biodra – czyli mówiąc inaczej: zacząłem ustawiać pacjentkę od góry do wkładki i oto efekt poniżej:

zdjęcie 3.

Czyli znowu mistrz Yoda by powiedział: ,,wielkim chiropodą być chcesz, ćwiczyć wiele padawanie musisz”.

Gdy zacząłem dokładnie badać dziewczynkę okazało się, że stopa jest serpentynowata, paluch jest mocno zeszpotawiony, przodostopie przywiedzione, jest przykurcz rotacji wewnętrznej stawu biodrowego, co może sugerować antetorsję szyjki (biorąc pod uwagę również okres wczesnodziecięcy). By wykonać indywidualną wkładkę u takiego pacjenta, trzeba na samym początku go do tego przygotować i bezwzględnie brać pod uwagę to, co dzieje się powyżej, szczególnie miednicy. I tym sposobem całą plankturografię, mówiąc kolokwialnie ,,jasny szlag trafił” łącznie z ,,wypasionym” materiałem za ponad 300 zł.

Mógłbym podawać wiele takich przypadków włącznie z ostatnim: dziecko 4 latka. W wywiadzie choroba nowotworowa i chemioterapia. Osłabione napięcie centralne, opóźniony rozwój ruchowy. Uwaga – również pełna plankturografia w połączeniu z badaniem chodu na platformie 2,5 metrowej. Wyznaczone dosłownie wszystko, co komputer da radę wyliczyć. Zabrakło jednego w tym wypadku – badania dziecka, ale moi drodzy DZIECKA !!!!, a nie stopy. Efekt – super wkładka, materiał niestety zbyt twardy ( padła skala Shore’a niestety) i w efekcie dziecko UWAGA: zaczyna się cofać w rozwoju motorycznym, gdyż ma chodzić we wkładce, a ta zamiast współpracować ze stopą i CIAŁEM zaczyna wymuszać co się jej nadało. Dziecko nie posiada we wkładce pełnej propulsji, zaczyna wchodzić na palce i chodzić na palcach w taki sposób, że lekarze zastanawiają się nad podcięciem ścięgna Achillesa. Tak większość z czytelników pomyśli – ale to może nie od wkładki. Po poleceniu, by dziecko przestało nosić wkładki, nagle dziecko zaczęło dociążać piętę w sposób fizjologiczny – ot taka sytuacja, takie małe faux pas.

Po co ja o tym piszę?

Nie – nie potrafię zrobić idealnych wkładek, nie jestem najlepszym terapeutą od stopy – daleko mi do tego by nazwać siebie dobrym, a co dopiero najlepszym. Nie znam najlepszego materiału do wykonania wkładek. Nie występuję przeciwko jakiejkolwiek firmie produkującej wkładki.

Piszę ten artykuł, gdyż ludzka stopa wg. mnie nie da się tak łatwo poddać pomiarom. Nie odkryje przed komputerem wszystkich swoich tajemnic. Co gorsza – ona symuluje wiele innych wad. Oszuka komputer i zmyli terapeutę.

W koncepecji Globalnej Terapii Stopy, mawiamy ,,mniej stopy w stopie – więcej człowieka w człowieku”. Nie patrz tylko na stopę, nie patrz w ten, przepraszam za wulgaryzm CHOLERNY podoskop jak na wyrocznię dalszego Twojego postępowania – zostaw to na koniec. Spójrz na całego człowieka, badaj staw po stawie, mięsień po mięśniu. Jak trzeba to wręcz powąchaj jaki zapach wydziela stopa – wbrew pozorom badanie choć może obskurne i obrzydliwe ale już wiele razy m.in drożdżycę i grzybicę wykryłem w ten sposób. Patrz pacjentowi w oczy, sprawdzaj postawę, odnoś to do przeszłości i teraźniejszości pacjenta. Łącz fakty – nie rozdzielaj człowieka na czynniki pierwsze bo organizm pracuje w syntezie, a nie analizie. Patrz na stopę ale poprzez pryzmat całego ciała i doświadczeń jakie właściciel tego ciała przeszedł. Nie bądź radiologiem, który opisuje zdjęcie, ale pacjenta nie widzi – dlatego zawsze współczułem radiologom zajmującym się jedynie opisem zdjęć. Widzisz zdjęcie, ale nie możesz zbadać, dotknąć pacjenta i połączyć faktów – nie wiesz czy to co widzisz to norma dla tego pacjenta, czy już patologia, a opisać musisz.

Masz tę wygodę, ze pacjent stoi przy Tobie, zbierasz wywiad, badasz, słuchasz, analizujesz i syntetuzujesz myśli i dopiero jak zrozumiesz POWINIENEŚ ZACZĄĆ LECZYĆ. A wkładka – dobrze wykonana faktycznie jest dobrym narzędziem leczniczym, ale pod warunkiem zachowania wspomnianej kolejności oraz włączenia jej w odpowiednim czasie.

I znowu pojawia się mistrz Yoda – pamiętaj porażka najlepszym nauczycielem jest.

Niech podologiczna i chiropodyczna moc będzie z Wami

Autor
Piotr Kostrzębski
mgr fizjoterapii, klinicysta, diagnosta, instruktor badania i terapii stopy
© 2023 Piotrkostrzebski.PL
WYKONANIE WWW FISITE.PL